Czy jest mi ktoś w stanie wyjaśnić, dlaczego energia kinetyczna tego ciała byłaby zerowa, gdyby podnosić je siłą o wartości 240N? Rozumiem, że siła ta równoważyłaby się z ciężarem ciała, ale skoro podniesiemy ciało na pewną wysokość, to znaczy, że w wyniku równowagi sił nie pozostawało ono w spoczynku tylko poruszało się ruchem jednostajnym, czyli posiadało pewną stałą prędkość. Jak energia kinetyczna może być zerowa dla ciała, które się poruszało ze stałą prędkością?
Takie podnoszenie ciała z siłą równoważącą jej ciężar nazywa się często w fizyce "powolnym" podnoszeniem. Tak jak zauważyłeś ciało w takim przypadku nie ma żadnego przyspieszenia, czyli w teorii podnosimy je ruchem jednostajnym, czyli faktycznie ma ono jakąś prędkość, a więc posiada również jakąś energię kinetyczną. Jednakże owo "powolne" podnoszenie sprawia, że możemy przyjąć, że prędkość była ta bardzo mała - w idealnym przypadku nieskończenie mała, czyli dowolnie bliska zera - stąd wynikająca z niej energia kinetyczna też jest nieskończenie mała, co można przybliżyć zerem. Formalnie jest to w kontekście matematycznym taka trochę zabawa z granicami, ale jak najbardziej takiej idealizacji używa się w tego typu problemach fizycznych.