Możemy sobie wyobrazić, że takie pojedyncze termoogniwo to nic innego jak dobrze znane nam zwykłe ogniwo czy też źródło napięcia - charakteryzuje się ono pewną siłą elektromotoryczną SEM (tu jest to napięcie uzyskiwane z pojedynczego termoogniwa, czyli rzędu miliwoltów) oraz pewnym oporem wewnętrznym (tu rzędu setnych części oma). I teraz chcemy układem takich źródeł napięcia zasilać jakiś zewnętrzny opór R, tak by płynął przez niego prąd o natężeniu kilku amperów i napięcie na tym oporze R wynosiło kilkadziesiąt woltów. Jeśli przypomnimy sobie teraz początek zajęć nr 13, to tam wspominaliśmy, że aby zwiększyć SEM układu ogniw (czyli dostarczane przez nie napięcie), to trzeba je połączyć szeregowo. Więc połączenie szeregowe musi tutaj się pojawić. Ale możemy zauważyć, że jeśli wykonamy tutaj tylko połączenie szeregowe tych ogniw, to ich opory wewnętrzne będą się dodawać. Żeby uzyskać napięcie rzędu kilkudziesięciu woltów, to trzeba by połączyć powiedzmy ok. 10 000 takich ogniw. Każde daje opór wewnętrzny powiedzmy równy 0,05 oma (na podstawie treści), więc 10 000 takich szeregowo połączonych oporów wewnętrznych daje nam już opór wewnętrzny całej baterii rzędu 500 omów. Jeśli podłączymy do tego jeszcze opór R, to z pewnością przy napięciu kilkudziesięciu omów nie otrzymamy płynącego przez niego prądu rzędu kilkudziesięciu amperów (bo zgodnie z II prawem Kirchhoffa natężenie prądu płynącego przez taki opór to jest I = epsilon/R + Rw). Gdy epsilon to kilkadziesiąt V, a samo Rw to już ok. 500 omów, to widzimy, że I będzie zbyt małe. Trzeba zatem spróbować jakoś zmniejszyć opór wewnętrzny tej baterii utworzonej z połączonych ogniw i okazuje się, że można to zrobić łącząc je równolegle. Więc ostatecznie trzeba by tu zrobić jakąś kombinację połączeń równoległych i szeregowych. No a zdaniem najlepiej uzasadniającym ten wybór jest zdanie nr 3.
Prośba o udzielenie pomocy została wysłana. Jeżeli post nie otrzyma odpowiedzi społeczności w ciągu dwóch dni, pomoc zostanie udzielona przez zespół Szkoły Maturzystów.
Możemy sobie wyobrazić, że takie pojedyncze termoogniwo to nic innego jak dobrze znane nam zwykłe ogniwo czy też źródło napięcia - charakteryzuje się ono pewną siłą elektromotoryczną SEM (tu jest to napięcie uzyskiwane z pojedynczego termoogniwa, czyli rzędu miliwoltów) oraz pewnym oporem wewnętrznym (tu rzędu setnych części oma). I teraz chcemy układem takich źródeł napięcia zasilać jakiś zewnętrzny opór R, tak by płynął przez niego prąd o natężeniu kilku amperów i napięcie na tym oporze R wynosiło kilkadziesiąt woltów. Jeśli przypomnimy sobie teraz początek zajęć nr 13, to tam wspominaliśmy, że aby zwiększyć SEM układu ogniw (czyli dostarczane przez nie napięcie), to trzeba je połączyć szeregowo. Więc połączenie szeregowe musi tutaj się pojawić. Ale możemy zauważyć, że jeśli wykonamy tutaj tylko połączenie szeregowe tych ogniw, to ich opory wewnętrzne będą się dodawać. Żeby uzyskać napięcie rzędu kilkudziesięciu woltów, to trzeba by połączyć powiedzmy ok. 10 000 takich ogniw. Każde daje opór wewnętrzny powiedzmy równy 0,05 oma (na podstawie treści), więc 10 000 takich szeregowo połączonych oporów wewnętrznych daje nam już opór wewnętrzny całej baterii rzędu 500 omów. Jeśli podłączymy do tego jeszcze opór R, to z pewnością przy napięciu kilkudziesięciu omów nie otrzymamy płynącego przez niego prądu rzędu kilkudziesięciu amperów (bo zgodnie z II prawem Kirchhoffa natężenie prądu płynącego przez taki opór to jest I = epsilon/R + Rw). Gdy epsilon to kilkadziesiąt V, a samo Rw to już ok. 500 omów, to widzimy, że I będzie zbyt małe. Trzeba zatem spróbować jakoś zmniejszyć opór wewnętrzny tej baterii utworzonej z połączonych ogniw i okazuje się, że można to zrobić łącząc je równolegle. Więc ostatecznie trzeba by tu zrobić jakąś kombinację połączeń równoległych i szeregowych. No a zdaniem najlepiej uzasadniającym ten wybór jest zdanie nr 3.